fangry

 
registro: 21/05/2011
Witam
Pontos60mais
Próximo nível: 
Pontos necessários: 140
Último jogo

A MNIE JEST SZKODA...........

Słońce słabo grzeje
opadł kwiat magnolii
mgła po polach się snuje
otula melancholią.

Ucichł poranny szczebiot
dnia nie ma komu wieścić
poranek marudzi
nie budzi się rześki.

Bocian niczym anioł
do niebios śmiało puka
coraz wyżej się wzbija
jakby drogi szukał.

Zboża co jeszcze wczoraj
mieniły się złotem
kombajn obił,stratował
ścieląc je pokotem.

Słonecznik wysoki
z niebem prawie gada
astry rozkwitły barwne
zdają się przepowiadać.

Wiatr się w mig zorientował
ukryty sens odszukał
jesień się zbliżyła
prawie do drzwi puka.
IDOL

W PARKU, W BIAŁY DZIEŃ..

Park, w samym centrum miasta
tuż przy ogromnym drzewie,
szedł niespokojny gość
w gorącej potrzebie.

Już od rana z kumplami
wypili piwek wiele,
widząc pień ogromny
rzekł – z tobą się podzielę.

Gdy miał zamiar spełnić
(przeszkadzali przechodnie),
jęknął w determinacji
ja jednak cię nawodnię.

Po chwili w ręku trzymał
ulga mocno tryskała,
idąca kobieta
zniesmaczona spojrzała.

Bydlak krzyknęła babka
odchodząc naprędce,
proszę się nie obawiać
mocno trzymam go w ręce!

Myśl ta się rodzi w głowie
gdy masz ponad gabaryt,
ulgi nie czyń pod drzewem
raczej szukaj szpary.
IDOL

POLKI - NAJPIĘKNIEJSZE.

Słoneczny poranek
garstka zabudowań
w dole granatowy
Adriatyk falował.

Niczym wielka muszla
spokojna zatoka
wyżłobiona w lądzie
o nagich, stromych bokach.

Tak jak łzy tytana
krople purpurowe
dostępu broniły
bloki granitowe.

Tuż nad samą wodą
w oparach spowita
przecudnej urody
stała Afrodyta.

Wiatr jej czesał włosy
woda myła ciało
słońce promieniami
grzejąc osuszało.

Nogi długie, zgrabne
piersi niczym flany
chociaż jej nie znałem
byłem zakochany.

Płynną angielszczyzną
od słowa do słowa
z uśmiechem wyznała
że jest z pod Krakowa.

Gdzie pojadą Polki
w jakikolwiek klimat
zawsze najpiękniejsze
wszędzie wiodą prymat.
IDOL

WARZYWNE NIEPOROZUMIENIA.

W przytulnej kuchence
ziołami pachniało
na stole drewnianym
w talerzu zawrzało.

Przystojna marchewka
ze śmiechu się dusząc
biadoli przejęta
kalarepy tuszą.

Z przekąsem rzuciła
papryka czerwona
fasolko kochana
tyś taka zielona.

Kalafior zakrzyknął
aż burak sczerwieniał
z daleka ode mnie
już mam przebarwienia

Por się rozpanoszył
seler jak nie chrząknie
zbieraj się brudasie
bo śmierdzisz okropnie.

Chcąc swary zażegnać
śmietany dolałem
przepyszną warzywną
ze smakiem wcinałem.

Słowa podziękowań
układałem prędkie
Tej co gotowała
całowałem ręce.
IDOL


RADOWAĆ SIĘ CZY SMUCIĆ ?

Szronem błysnął pierwszy włos
to jesień bezlitosna,
chociaż wiosny minął szał
apetyt mi pozostał.

Jadłospis dobrany mam
nowalie preferuje,
choć dobrze odżywiam się
niedosyt ciągle czuje.

Gdy na ulicy rzucam
dzień dobry do kobiety,
demon który we mnie śpi
wilczy budzi apetyt.

Coś chrupiącego bym zjadł
mutację słyszę w głosie,
jak kiedyś za dawnych lat
gołąbka w jasnym sosie.

Innym razem chętkę mam
drapieżną wprost zwierzęcą,
wtedy spałaszował bym
w warzywach gicz cielęcą.

Gdy dokucza silny głód
to wpada mi do głowy,
cóż bardziej zadowoli
sprawdzony, nasz schabowy.

Jeśli nie pociągają
przepiórki ani gąski
dojrzałej wołowiny
wybieram smaczne kąski.

Radosny, nasycony
dopada mnie głos skruchy,
że ciągle mam apetyt
radować się - czy smucić?
IDOL