Słoneczny poranek
garstka zabudowań
w dole granatowy
Adriatyk falował.
Niczym wielka muszla
spokojna zatoka
wyżłobiona w lądzie
o nagich, stromych bokach.
Tak jak łzy tytana
krople purpurowe
dostępu broniły
bloki granitowe.
Tuż nad samą wodą
w oparach spowita
przecudnej urody
stała Afrodyta.
Wiatr jej czesał włosy
woda myła ciało
słońce promieniami
grzejąc osuszało.
Nogi długie, zgrabne
piersi niczym flany
chociaż jej nie znałem
byłem zakochany.
Płynną angielszczyzną
od słowa do słowa
z uśmiechem wyznała
że jest z pod Krakowa.
Gdzie pojadą Polki
w jakikolwiek klimat
zawsze najpiękniejsze
wszędzie wiodą prymat.
IDOL