Brak Ciebie jak powietrza
coraz trudniej oddycham,
pragnąc Twego widoku
jak kwiat więdnę , usycham.
Oczy pełne rozpaczy
łza po policzku spływa,
jak z piekielnych czeluści
szloch się z piersi wyrywa.
Dłonie paralityka
drgające nerwowością,
pragnące profanować
co jeszcze jest świętością.
Otuchę wlej do serca
by dłużej nie cierpiało,
wracaj ,aby bliskością
rytm uregulowało.
Jak dziecko potrzebuję
ciepła swojej piastunki,
czekam spotkania z Tobą
śląc tęskne pocałunki.
IDOL