Nad uśpionym lasem
słońca świeci lampa
jak przed przedstawieniem
w teatrze lśni rampa.
Dnia cud nie spełniony
co się zaraz ziści
nieruchome drzewa
trwają jak statyści.
Wysoko osika
ma napięte nerwy
drżącymi listkami
głosi koniec przerwy.
Wreszcie wiatr reżyser
rolą swą przejęty
poruszył aktorów
spektakl rozpoczęty.
Jodła strojna w zieleń
już bierze owacje
jak by sam Versace
skroił jej kreacje.
Dalej brzoza smagła
strojna w siną biel
w sukience srebrzystej
dyktatorki Chanel.
Buk z klonem wyniosłym
w purpury ubrani
o wytworność zadbał
włoski mistrz Armani.
Lecz w ostatnim akcie
prawda się wydała
w te cudne ubiory
natura ubrała.
IDOL