Z wywczasów wracając
zabytki są w cenie,
odpocznę myślałem
w Sierpeckim skansenie.
Pośród chałup starych
ze strzechą słomianą,
ujrzałem aniołka
z buzią roześmianą.
Z małą lalką w ręku
po bruku skakała,
niespokojnym wzrokiem
do tyłu zerkała.
Wyszła tuż zza rogu
chaty z Sochocina,
(aż oddech wstrzymałem)
przepiękna blondyna.
W sukieneczce mini
odkryte ramiona,
jak wiosna świeciła.
bielizna zielona.
Na córkę zerkała
z jasnym błyskiem w oku,
na nosie pieprz mały
dodawał uroku.
Jak wino dojrzewa
wzrastało pragnienie,
by zamieszkać z nimi
chociażby w skansenie.
IDOL