Zimny wiatr za oknem hula
spustoszenie siejac wśród chmur
w myślach karczma,"Ognista Kula"
i kolacja z Tobą,w samym sercu gór
zamniec za ścianą na skrzypkach grała
ogień w kominku na werblu grał
tylko do nas ta noc należała
w kącie, dyskretny kelner stał
ciepłym blaskiem świece pyłgaly
nie skazitelną bielą, obrus się jawił
lekkie tony muzyki dobiegały
jak duch ,kelner się zjawił
zostawił menu i już go nie było
fruwał ,nogi ziemi nie dotykały
Twe pojawienie uwagę przykuło
widok był , przewspaniały
długa, czerwona suknia falowala
plecy nagością kusiły
brylantowa kolia, na szyi błyskala
kolczyki w uszach świeciły
otulona muslinu welnnem
jakby mgły tajemniczością
szłaś ku mnie z fasonem
gracją i powabną lekkością
byłaś snu mego spełnieniem
który urzeczywistnić się daje
to co dotąd było marzeniem
teraz rzeczywistością piękna się staje.
IDOL