Pośród bujnej zieleni
powietrze jak kryształ czyste,
potok w słońcu się mieni
wokół góry strzeliste.
Jakby z trawy wyrosły
szczytami niebios sięgają,
w połowie drzewami porosły
w połowie łysinami błyskają.
Przecięte żlebu korytem
co rusz ogrom pokazują,
niczym straże na basztach ukryte
pieczę nad doliną sprawują.
Chmur kłębiących się opary
potęgują uczucie grozy,
pokazując mocarza bary
zamarłego w stanie hipnozy.
Lecz kiedy błyśnie słońce
najpiękniejsze wczesną jesienią,
barwami podziw budzące
jak panna rumieńcem się mienią.
IDOL