Może komuś się spodoba ten wpis na moim blogu, a może uzna za kontrowersyjny i małostkowy? Nie interesuje mnie to, bo każdy ma subiektywne odczucia. Wpis ten stworzyłam z myślą o osobie, która była inspiracją tego, by pamiętała, że śmierć nie idzie w parze z farsa. Z niej naigrywać się nie można i nie można wypróbowywać jej sił, bo ona jest pamiętliwa .
"Śmierć ukochanej osoby okrada nas z niezbędnego, wewnętrznego ciepła. Albo może zdmuchuje stały płomień piecyka, wygaszając palnik."
J. Carroll.
Śmierc bliskiej nam osoby, to wielki czas próby, nie tylko żałoby. Jest to coś realnie namacalnego dla każdego z nas; więc niestosowne bywa, by z nią igrać, stroić temat do żartów i kontrowersyjnych opisów. Każdy, bowiem, w sercu nosi stratę bliskiej osoby, która spowodowała lub powoduje dla nas emocjonalny ból. Nie jest więc mądre stosowanie szantażu, grożenie samobójstwem i prowokacyjne wspominanie o niej w innej formie. Pomyślmy o najbliższych, czy im zycia ie zmarnujemy? Czy podniosą się psychicznie po naszej stracie?
Odwagą nie jest umieć uciec z tego świata. Odwagą jest umieć stawić mu czoła, przetrwać do lat wyznaczonych nam przez Boga czy jak ktoś woli naturę lub przeznaczenie.
Tchórzostwem nie jest śmierć, a brak umiejętności przeżycia i spojrzenia w przyszłość optymistyczną wizją.