Spotkałam ja na Okęciu. Stała podobnie jak ja, na przylotach, tylko taka jakaś...inna? Basia to, czy tylko osoba bardzo podobna do niej? A może córka? Wgapiałam się, jak sroka w gnat,aż w końcu postanowiłam - podejdę i zapytam, a co mi tam? Niecodziennie przecież spotkać można koleżankę ze szkolnej ławki, prawda? Przepraszając za śmiałość, nawet nie zdążyłam zadać pytania. Poznała mnie od razu. Gdy powiedziałam jej o swoich rozterkach, nagle rozpłakała się, a ja zauważyłam cieniutką niteczkę blizny koło jej ucha. Od słowa do słowa, opowiedziała mi historię. Mąż wyjeżdża do Stanów, robi kasę, ona czeka na jego powrót. Chce być piękna dla niego, idzie pod skalpel i...jest znowu młoda , tak jak wtedy, gdy odjeżdżał. Pierwsze jego pytanie to...córcia, a gdzie jest mama? I ona stoi... Taka bezradna. Zanim odbierze swoje bagaże, może na nowo odnajdzie w sercu tą swoją Basię i ...? Ja nie wiem, ale wygląda ślicznie. Baśka... nos w górę, ja zaczynam wrzucać do świnki. Tylko...Czy warto?
http://www.youtube.com/watch?v=ASZ-yg8Afno&feature=related
